poniedziałek, 19 stycznia 2015

To naprawdę się stało! CCC Polsat w Giro d'Italia

źr. CCC Sprandi Polkowice

Nie tak dawno dywagowałem na temat obecności polskiego zespołu w gronie drużyn World Touru. Wtedy doszedłem do wniosku, że choć CCC Sprandi Polkowice dystansuje krajową konkurencję o lata świetlne, wciąż dość daleko mu do zespołów mogących marzyć o sukcesach w starciu z najlepszymi. Decyzja RCS, zarządzającego Giro d'Italia o przyznaniu dzikiej karty ekipie Piotra Wadeckiego zmusiła mnie jednak do ponownego pochylenia się nad tą kwestią.

Dariusz Miłek dokonał czegoś, czego w naszym kolarstwie nie było od dwunastu lat. Wprowadził krajową ekipę do jednego z trzech najlepszych wyścigów na świecie, w walce o dziką kartę pokonując zespoły, których akcje teoretycznie stały znacznie wyżej. Dość powiedzieć, że w tym gronie znalazł się regularnie występujący w ostatnich latach w Giro Team Colombia czy uznane United Healthcare, w barwach którego ściga się między innymi Słoweniec Janez Brajković oraz Marco Canola - Włoch, który odniósł przed rokiem etapowe zwycięstwo.

Wśród polskich fanów szosy pojawiały się bardzo sprzeczne głosy dotyczące zarówno przedsezonowych transferów, jak i możliwości uzyskania zaproszenia na Giro. Jedni dopingowali, inni wymieniali - dopingową przeszłość Davide Rebellina i Stefana Schumachera. Optymiści doceniali wartość sportową wzmocnień, pesymiści wytykali wiek bardziej utytułowanych zawodników i mizerne doświadczenie młodszego zaciągu. Poza granicami naszego kraju nie brakowało jednak głosów, że ewentualna dzika karta dla CCC będzie z jednej strony uhonorowaniem polskiego kolarstwa po znakomitym dla niego 2014 roku a z drugiej okazją, do obejrzenia w akcji jednej z najaktywniejszych drużyn peletonu.

Bo co jak co, ale CCC Sprandi, walcząc przez trzy tygodnie na włoskich szosach skupić się będzie musiało w dużej mierze na aktywnej jeździe, w niej upatrując swojej szansy na sukces: czy to triumf etapowy, czy długą obecność w odjazdach. Co do walki o klasyfikację generalną, głosy są podzielone: jedni chcieliby, aby szansę poprowadzenia drużyny otrzymał weteran Giro - Sylwester Szmyd, inni z kolei widzą go w roli harcownika wskazując, że w pamięci znacznie lepiej zapada wygrana w pojedynczym etapie niż miejsce w drugiej dziesiątce generalki (które chyba realnie oddaje obecne możliwości "Sylwasa"). W kadrze znajdzie się na pewno kilku kolarzy z ogromnymi ambicjami. Ich pogodzenie może być dodatkowym utrudnieniem, co tylko utwierdza w przekonaniu, że we Włoszech ekipa z Polkowic może mieć dość luźno zarysowane założenia taktyczne.

Na co ją stać? Na to pytanie starałem się odpowiedzieć w jednym z poprzednich postów. Wydaje się jednak, że przy dobrej dyspozycji Maćka Paterskiego, Davide Rebellina czy wspomnianego Szmyda powrót do kraju ze skalpem w postaci przynajmniej jednego etapowego zwycięstwa nie jest wykluczony.
Aż szkoda, że to jeszcze ponad sto dni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz