niedziela, 14 września 2014

Wielki, który pozostał w cieniu


Gdzieś w cieniu wielkiego sportu, który przyciąga obiektywy kamer a co za tym idzie, również i spore pieniądze, chowają się ci, którzy robią dla niego najwięcej. Pasjonaci, gotowi poświęcać własny czas i środki by pomagać innym w osiągnięciu sukcesu. Jest ich całkiem sporo, lecz jeden zasługuje na szczególną uwagę. Mowa o człowieku, który wychowuje obecnie trzecie już pokolenie polskich kolarzy. Jego narybek regularnie podbierają zagraniczne grupy kolarskie a najbardziej znany wychowanek niedawno doczekał się nawet epizodu w celebryckim świecie, goszcząc w talk-show Jakuba Wojewódzkiego. Nie wiecie o kim mowa? Odpowiedź jest prosta – o Zbigniewie Klęku, trenerze sekcji kolarskiej Krakusa Swoszowice.

Klub

WLKS Krakus BBC Czaja (bo tak brzmi pełna, oficjalna nazwa klubu) to klub, z którego wywodzą się zawodnicy od lat należący do krajowej czołówki. Nazwiska Tomasza Marczyńskiego, Karola Domagalskiego czy wreszcie Rafała Majki znane są coraz szerszemu gronu kibiców, pasjonujących się kolarstwem nie tylko od święta. Za ich sukcesami stoi jeden człowiek – prosty i skromny, unikający rozgłosu i spokojnie pracujący z coraz to nowymi rocznikami zawodników.

Otoczenie

Kiedy przyjedzie się do Swoszowic (obecnie dzielnicy Krakowa), można czuć się zauroczonym. Cisza, spokój, pobliskie uzdrowisko sprawiają, że to teren idealny wręcz do rekreacji. Funkcjonujący tam od 1948 roku klub prowadzi kilka sekcji: piłki nożnej, kolarstwa czy jeździectwa, ale to ta druga osiąga największe sukcesy. Juniorzy zdobywają medale mistrzostw Polski i z powodzeniem konkurują z rówieśnikami z innych krajów. Ktoś powie: ok, ale to nic takiego. Po prostu dobrze wykonana praca. Otóż nic bardziej mylnego. To praca przypominająca niemal orkę na ugorze.

Sytuacja

Brak funduszy, niskie dotacje z urzędu miasta i małe zainteresowanie społeczne – to najpoważniejsze problemy, z jakimi musi się mierzyć trener Klęk. On jednak nie narzeka. Spokojnie wykonuje swoją... właśnie, pracę? Trudno to jednoznacznie tak określić. Lepiej nazwać to chyba misją. Misją, bowiem kto inny jeździłby raz w tygodniu dwie godziny w jedną stronę, by odbyć z zawodnikami trening? Kto poświęcałby własny czas, by domknąć istotne dla klubu sprawy? Wreszcie: kto, przy obecnym poziomie zainteresowania kolarstwem w Polsce działałby wierząc, że kiedyś jego praca wszystko odmieni? Ludzi o takim charakterze jest bardzo niewielu. I trzeba ich doceniać.

Człowiek

Być może sukces Rafała Majki coś zmieni i młodzi zawodnicy w Swoszowicach wreszcie zyskają lepsze warunki do treningów. Trzeba jednak pamiętać, komu zawdzięcza on swój sukces, czego zresztą w ogóle nie kryje. W sieci dostępne jest wideo, na którym widać Rafała bezpośrednio po pamiętnej czasówce, która przypieczętowała jego triumf w tegorocznym Tour de Pologne. Jakie są pierwsze jego słowa na linii mety? „Trenerze! UDAŁO SIĘ”. Nie trzeba chyba dodawać, do kogo je kieruje.


Dołączam do wpisu materiał, który blisko rok temu przygotowałem ze znajomymi. Nie jest najwyższych lotów i opowiada głównie o Rafale, lecz mówi co nieco także o charakterze trenera Klęka. Człowieka, który po raz kolejny udowadnia, że to nie pieniądze są w sporcie najważniejsze.
P.S. Zdjęcie przedstawia sprzęt, na którym jeszcze do niedawna trenowali kolarze Krakusa. Nie mam niestety informacji, czy coś się w tym temacie zmieniło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz